tatko chrzestny 1 Posted April 6, 2011 Ubóstwiam, wielbię i jak bym mógł to wybudowałbym pomnik! Robert De Niro jest po prostu jednym z aktorów idealnych. Stąd też nie omieszkałem wybrać się na seans produkcji, gdzie gra nawet role drugoplanową. Jednak to nie miejsce, by opisywać geniusz i kunszt wspomnianego przeze mnie aktora. Film, a dokładnie rzecz ujmując jego trailer, zaintrygował mnie wystarczająco, że postanowiłem wybrać się do kina na tę produkcję. Eddie Morra, nasz główny bohater, krótko mówiąc to kapkę nieudacznik. Pisarz samozwaniec, który nigdy żadnej książki nie napisał, nie zaczął pisać, nie wspominając już o skończeniu. Cóż, jednak zdarzają się cuda (przynajmniej w kinie hollywoodzkim!) i w jakiś, bliżej nie znany dla widza sposób, otrzymał kontrakt książkowy. Niestety, pisanie nie idzie nijak. Co gorsze, dziewczyna Eddiego go zostawia, termin kontraktu goni, pieniędzy brak, początki alkoholizmu na horyzoncie. Z nieba jednak spada zbawienie. Morra spotyka przypadkiem swojego byłego szwagra, ex handlarza narkotykami, na ulicy i wybierają się na drinka. Johnny Whitworth, ów szwagier, zauważa depresję kolegi i proponuje mu rewelacyjny środek, właśnie opracowany przez firmę farmaceutyczną, dla której pracuje. Zapomina jednak wspomnieć, iż wciąż jest dilerem i to co proponuje to nielegalny narkotyk. Jednakże bardzo wyjątkowy narkotyk, pozwalający na wykorzystanie 100% możliwości mózgu, gdy przeciętny Kowalski korzysta z zaledwie 20%. Eddie w dość szybkim czasie uzależnia się od nowego medykamentu pozwalającego mu na niesamowity rozwój intelektualny i fizyczny. Drzwi sukcesu stanęły otworem. Każdy z nas wie, że kij ma dwa końce. Eddie również tego w bolesny sposób doświadcza. Sielanka nie mogła trwać wiecznie. W skrócie. Kończy książkę, porywa go wielki świat giełdy, sukcesu, pieniędzy i pięknych kobiet. Jednak, nie tylko on korzysta z medykamentu, który jak się okazuje jest bardzo poszukiwany wśród innych "ludzi sukcesu" i sam w sobie bardzo niebezpieczny. Bardzo wciągająca fabuła, wcześniej (przeze mnie przynajmniej) nigdzie nie spotkana. Film tak hipnotyzuje, iż wydaje się być znacznie krótszy, niż reklamy na Polsacie. Zdecydowanie sięgnę po powieść, na bazie której został nakręcony, autorstwa Alan Glynn "The Dark Fields". Share this post Link to post Share on other sites
Guest michal40 Posted January 26, 2014 Świetny film, trochę fantastyczny, wybujały, ale bardzo mi się spodobał. Share this post Link to post Share on other sites