Witam.
Rozglądam się za słuchawkami, przede wszystkim wygodnymi, głównie do black/death metalu często z orkiestrą symfoniczną (takie dziwne połączenie ). Czasem słucham też muzyki, gdzie jest dużo chórów i "żywych" instrumentów bez gitar.
Myślałem o Marshall Minor, ale nauszniki za bardzo dociskają mi małżowiny do czaszki. Może coś bardziej opatulającego uszy?
Muzyki słucham obecnie z laptopa (format flac) i przez najbliższe 2 lata to się nie zmieni (budowa domu). No może reanimuję starego Radmora, tylko nie wiem czy jest sens . Jeśli chodzi o brzmienie to nie znoszę rozlazłego basu wolę szybki, ale z kopem. Po prostu ma być kiedy ma być i ma być taki jaki ma być
Proszę o pomoc, bo nie chcę zaliczyć wielkiej wtopy i potem pluć sobie w brodę.